VeloTydzień Ekonomiczny 28 lipca 2025 r. Europa ma "deal" z USA
NAJWAŻNIEJSZE W TYM TYGODNIU
ZAGRANICA:
Na rynkach globalnych inwestorzy koncentrują się w tym tygodniu na decyzji Rezerwy Federalnej w sprawie stóp procentowych oraz danych o wzroście gospodarczym w USA i strefie euro za drugi kwartał. Choć rynek nie spodziewa się zmian stóp w lipcu, presja ze strony politycznej oraz niepewność wokół polityki handlowej USA powodują wzmożoną ostrożność Fed. Dodatkowo, inwestorzy śledzą dane z amerykańskiego rynku pracy i inflacyjne – w tym deflator PCE, który może pokazać przełożenie wojny celnej na ceny konsumenckie. Po stronie geopolitycznej trwa intensyfikacja negocjacji handlowych między USA a Chinami, UE i Japonią, przy czym część porozumień już została osiągnięta, co wpłynęło na optymizm na rynkach finansowych. W Europie i Azji uwagę przyciągać będzie również decyzja Banku Japonii.
POLSKA:
Na krajowym rynku złoty umocnił się wobec euro, a rentowności obligacji skarbowych spadły na krótkim końcu krzywej. W centrum uwagi znajdzie się publikacja wstępnego odczytu inflacji CPI za lipiec – spodziewany jest spadek poniżej 3% r/r, głównie za sprawą efektów bazy związanych z energią. Uwaga rynku skupi się też na indeksie PMI dla przetwórstwa, który w czerwcu negatywnie zaskoczył – wynik lipcowy pokaże, na ile poprawa nastrojów w europejskim przemyśle znajduje odzwierciedlenie w polskich danych. Słabość krajowego eksportu w ostatnich miesiącach sugeruje, że ewentualne odbicie będzie stopniowe. W tle pozostają także sygnały z gospodarek regionu – dane o PKB z Czech i Węgier mogą zarysować szerszy obraz dynamiki gospodarczej Europy Środkowej w połowie roku, zwłaszcza, że ta ostatnia ma problem zarówno z wzrostem, jak i inflacją.
EUROPA PODPISAŁA „DEAL" Z USA - ALE SIĘ NIE CIESZY
Podpisane wczoraj porozumienie handlowe między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską miało w założeniu przynieść stabilność i zakończyć groźbę eskalacji wojny celnej. Jednak mimo ogłoszenia sukcesu przez obie strony – Waszyngton prezentuje go jako historyczne osiągnięcie, a Bruksela jako gwarancję przewidywalności – po stronie europejskiej trudno o entuzjazm. Wielu dyplomatów i ekspertów ocenia porozumienie nie jako strategiczny kompromis, lecz jako rezultat presji, a nawet przymusu gospodarczego, który odsłania strukturalną słabość Europy wobec polityki siły uprawianej przez administrację Trumpa.
Warunki Trumpa. W ramach „dealu” Europa uniknęła 25-procentowych ceł na samochody, co było szczególnie istotne dla niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego, ale za cenę istotnych ustępstw: nałożenie 15 proc. ceł na większość eksportu do USA (wzrost z 10 proc.), zapowiedź inwestycji rzędu 600 mld USD w amerykańską gospodarkę oraz zobowiązanie do zakupu energii z USA za 750 mld USD w ciągu trzech lat. To ostatnie budzi poważne wątpliwości – biorąc pod uwagę, że w całym 2024 roku UE kupiła energię z USA za mniej niż 50 mld EUR (głównie LNG, w ogóle wydaliśmy na to niespełna 380 mld EUR). Trudno sobie wyobrazić, że import surowców energetycznych wzrośnie pięciokrotnie. Możliwe więc, że mowa tu nie o realnym planie, lecz o politycznej deklaracji służącej propagandzie sukcesu – po obu stronach Atlantyku. Stal i aluminium są one objęte stawką 50 proc., oba surowce są wyjęte ze wszystkich porozumień handlowych zawieranych przez USA.
Próg bólu Europy. Z punktu widzenia interesów europejskich ten układ wygląda jak wymuszenie, a nie partnerska umowa. Trump – jak zauważył jeden z unijnych ambasadorów cytowanych przez Financial Times – „dokładnie wyliczył, gdzie jest nasz próg bólu”. Groźba destabilizacji rynku, nieprzewidywalnych ceł i zamrożenia eksportu uderza szczególnie w duże gospodarki UE, zależne od handlu międzynarodowego. W takim kontekście nawet kosztowny kompromis bywa przyjmowany jako „mniejsze zło”. Tyle że – jak pokazują doświadczenia Wielkiej Brytanii, Kanady czy Meksyku – żadna umowa z USA pod rządami Trumpa nie kończy napięć handlowych. Wręcz przeciwnie: każda staje się punktem wyjścia do kolejnych żądań.
Unia Europejska dysponuje realnymi narzędziami obrony swoich interesów. Przykładem jest Instrument przeciwdziałania przymusowi gospodarczemu (ACI), który umożliwia stosowanie retorsji gospodarczych w odpowiedzi na szantaż ze strony państw trzecich. ACI – stworzony z myślą o Chinach – może okazać się równie skuteczny w kontekście polityki USA. Co istotne, jego uruchomienie nie wymaga jednomyślności, lecz kwalifikowanej większości w Radzie UE. Komisja Europejska ma więc możliwość realnego działania – obejmującego m.in. ograniczenia w dostępie do rynku unijnego, restrykcje wobec amerykańskich inwestycji czy środki skierowane przeciwko firmom technologicznym z USA. Tym bardziej że prognozy wzrostu PKB dla Stanów Zjednoczonych – 1,6 proc. w 2025 roku i 1,5 proc. w 2026 – są relatywnie niskie. Dla porównania, strefa euro ma rozwijać się w tempie 1,0 proc. i 1,2 proc., co oznacza stopniową poprawę sytuacji gospodarczej po ostatnich obniżkach stóp procentowych.
Długofalowe interesy Europy niekoniecznie są zbieżne z utrzymywaniem status quo w relacjach transatlantyckich. Osławiona „strategiczna autonomia” wymaga rozwoju własnych technologii, zmniejszenia zależności od chińskich, ale też amerykańskich dostawców energii i usług, a także redystrybucji zasobów inwestycyjnych na rzecz europejskich firm i infrastruktury. Twarda reakcja na politykę Trumpa mogłaby nawet przyspieszyć te procesy – wymuszając mobilizację wewnętrznych zasobów UE. Co więcej, społeczne poparcie dla ograniczenia importu z USA rośnie, szczególnie wśród konsumentów bardziej świadomych politycznie i, co istotne z perspektywy UE, ekologicznie. Polska ma oczywiscie strategiczny interes utrzymywania USA jak najbliżej, ale cała UE z perspektywy ekonomicznej niekoniecznie.
PODSUMOWANIE:
Dlatego zasadnicze pytanie nie powinno dziś brzmieć: co jeszcze można wynegocjować z Waszyngtonem, lecz raczej: czy dalsze negocjacje mają w ogóle sens. W obliczu powtarzającej się presji ze strony administracji Trumpa, to nie kolejne ustępstwa, lecz odporność na szantaż może okazać się skuteczniejszą strategią. Zamiast tworzyć iluzję stabilizacji, której żadna ze stron nie jest w stanie zagwarantować, Unia Europejska powinna skoncentrować się na budowie własnych mechanizmów bezpieczeństwa gospodarczego – tak jak robią to Stany Zjednoczone. Porozumienie handlowe z USA nie rozwiązuje żadnego z fundamentalnych wyzwań, przed którymi stoi dziś Europa. W najlepszym razie opóźnia ono moment nieuchronnej konfrontacji interesów. A to właśnie konsekwentna, asertywna postawa – oparta na sile instytucjonalnej i długofalowej strategii – może w dłuższym horyzoncie przynieść Europie większe korzyści. Na razie możemy świętować podpisanie „największej umowy handlowej w historii”, obejmującej 44 proc. światowego PKB, ale trudno nie odnieść wrażenia, że to zaledwie pauza przed kolejną rundą eskalacji. Biały Dom dąży do ograniczenia importu z Europy, a takich celów nie osiąga się porozumieniami – lecz atmosferą niepewności. Rynki zaczynają się przyzwyczajać do tej chronicznej chwiejności, a Trump zapewne nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Informacje i zastrzeżenia: Niniejszy materiał („Materiał”) ma charakter wyłącznie informacyjny oraz nie stanowi oferty w rozumieniu ustawy - Kodeks cywilny, ani rekomendacji do zawarcia transakcji kupna, sprzedaży lub innego rodzaju przeniesienia któregokolwiek instrumentu finansowego. Bank dołożył wszelkich racjonalnych i niezbędnych starań, aby informacje zamieszczone w Materiale były rzetelne oraz oparte na wiarygodnych źródłach. Informacje zawarte w Materiale nie mogą być traktowane jako propozycja nabycia którychkolwiek instrumentów finansowych, usługa doradztwa inwestycyjnego lub podatkowego ani jako forma świadczenia pomocy prawnej. Prognozy oraz dane zawarte w Materiale nie stanowią zapewnienia uzyskania określonych wyników jakichkolwiek transakcji finansowych ani przyszłych cen którychkolwiek instrumentów finansowych. Materiał nie stanowi badania inwestycyjnego ani publikacji handlowej w rozumieniu Rozporządzenia Delegowanego Komisji (UE) 2017/565 z dnia 25 kwietnia 2016 r. uzupełniającego dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/65/UE w odniesieniu do wymogów organizacyjnych i warunków prowadzenia działalności przez firmy inwestycyjne oraz pojęć zdefiniowanych na potrzeby tej dyrektywy. Bank i jego spółki (podmioty) zależne oraz pracownicy tych podmiotów mogą być zainteresowani zawarciem lub być stroną transakcji finansowych, w tym zawartych na instrumentach finansowych, których wynik jest uzależniony od czynników (danych i informacji) wymienionych w Materiałach.
Administratorem danych osobowych jest VeloBank S.A. z siedzibą w Warszawie (00-843) Rondo Ignacego Daszyńskiego 2 C (Bank). Dane kontaktowe Banku: VeloBank S.A., Rondo Ignacego Daszyńskiego 2 C, 00-843 Warszawa, telefon: 664 919 797, formularz: https://www.velobank.pl/kontakt/formularz-kontaktowy. Dane kontaktowe Inspektora Ochrony Danych: iod@velobank.pl. Bank przetwarza dane osobowe w odpowiedzi na zainteresowanie otrzymywaniem raportów analitycznych (art. 6 ust. 1 lit. a RODO - Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE). Masz prawo do żądania od Banku dostępu do swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, jak również prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania, a także prawo do przenoszenia danych. Masz prawo do wniesienia skargi do Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Podanie danych osobowych jest dobrowolne. W razie jakichkolwiek pytań lub sugestii skontaktuj się z nami.