7 lipca 2025 r. Ekonomiczna zapowiedź tygodnia. Wracamy do wojny handlowej?

07.07.2025

Logo VeloBanku i nagłówek VeloTydzień Ekonomiczny

NAJWAŻNIEJSZE W TYM TYGODNIU

ZAGRANICA:

Na świecie centrum uwagi przesuwa się zdecydowanie w kierunku wygasającego 10 lipca zawieszenia amerykańskich ceł wobec blisko 70 państw, w tym UE. Do tej pory Stany Zjednoczone podpisały porozumienia tylko z Wielką Brytanią i Wietnamem, a Donald Trump zasugerował, że nie rozważa przedłużenia okresu przejściowego. Tymczasem inwestorzy będą także przyglądać się danym z Chin, gdzie oczekuje się kolejnego miesiąca deflacji CPI (-0,1 proc. r/r) i dalszego spadku cen producentów, co odzwierciedla słabość popytu i nasilające się wojny cenowe. W Europie natomiast kluczowe będą dane z niemieckiego przemysłu oraz wystąpienia członków EBC i Fed, które mogą rzucić światło na dalsze kroki w polityce pieniężnej. Uwagę przyciągnie również publikacja protokołu z czerwcowego posiedzenia Fed — inwestorzy liczą na wskazówki co do ewentualnego terminu obniżki stóp procentowych, choć lepsze dane z rynku pracy w USA ograniczyły prawdopodobieństwo takiego ruchu już w lipcu.

POLSKA:

W ubiegłym tygodniu rynki finansowe zakończyły tydzień w minorowych nastrojach — również w Polsce. Choć amerykańskie giełdy były w piątek zamknięte z powodu święta, kontrakty terminowe mocno zniżkowały po zapowiedziach Donalda Trumpa o planowanym rozpoczęciu informowania partnerów handlowych o nowych taryfach celnych, które mają wejść w życie od 1 sierpnia i mogą sięgać nawet 70 proc.. W ślad za tym WIG spadł o około 0,8 proc., a złoty pozostał stabilny względem głównych walut. Na krajowym rynku długu obserwowano spadki rentowności obligacji skarbowych, zwłaszcza na krótszym końcu krzywej, co może wskazywać na rosnące oczekiwania rynku wobec przyszłych decyzji RPP. W tym tygodniu krajowi inwestorzy skupią się przede wszystkim na wpływie globalnych napięć handlowych na sentyment oraz na danych o inflacji w regionie CEE, które mogą potwierdzić przerwanie dotychczasowego trendu dezinflacyjnego.

WRACAMY DO WOJNY CELNEJ

90-dniowe ultimatum prezydenta Donalda Trumpa, w którym państwa miały zawrzeć nowe umowy handlowe ze Stanami Zjednoczonymi lub ryzykować powrót wysokich ceł, dobiega końca. Co wydarzy się po jego upływie — dokładnie o północy z 8 na 9 lipca czasu wschodniego USA — pozostaje niewiadomą. Niepewność panuje nie tylko w stolicach krajów rozwijających się, ale także na rynkach finansowych.

Przypomnijmy: 2 kwietnia 2025 roku, w dniu nazwanym przez Trumpa „Dniem Wyzwolenia”, ogłoszono radykalne, „wzajemne” stawki celne wobec kluczowych partnerów handlowych USA, sięgające nawet 50 proc.. Był to największy wzrost ceł w USA od ponad stu lat. Konsekwencje tej decyzji mogły się rozlać nie tylko na wybrane kraje, lecz także wywołać globalne spowolnienie gospodarcze. Rzeczywiście, już w drugim kwartale gospodarka USA zaczęła się kurczyć, a wojna celna to kluczowy czynnik osłabienia popytu i wzrostu niepewności inwestycyjnej. Po pierwszej fali turbulencji — wyprzedaży na Wall Street i napięciu na rynku obligacji — Trump ogłosił 90-dniową pauzę, by dać czas na negocjacje. Jak sam stwierdził, inwestorzy „zaczęli się trochę bać”. Od kwietnia większość importu do USA objęta była co najmniej 10-procentowym cłem. Rynki odzyskały spokój, indeksy giełdowe osiągnęły rekordowe poziomy, a inflacja pozostawała zaskakująco stabilna. Jednak perspektywa kolejnej fali ceł i odbicia inflacyjnego znów budzi obawy — zwłaszcza że zapowiadane nowe stawki mogą być jeszcze wyższe niż te z kwietnia.

Sekretarz Skarbu USA Scott Bessent potwierdził, że od 1 sierpnia cła wrócą do poziomu z 2 kwietnia dla tych krajów, które nie przyspieszą negocjacji. W praktyce oznacza to presję na dziesiątki państw, które od miesięcy znajdują się na celowniku tzw. „wzajemnych” ceł Trumpa, w wysokości od 10 do nawet 70 proc. Jednocześnie Biały Dom sygnalizuje gotowość do elastyczności wobec kluczowych partnerów handlowych, choć ostateczna decyzja ma należeć do prezydenta. Administracja amerykańska wydaje się obecnie dzielić partnerów handlowych na trzy kategorie: kraje, z którymi zawarto wstępne porozumienie i gdzie możliwe są dalsze ulgi (na razie Wielka Brytania i Wietnam); kraje, w których obowiązywać będą „przywrócone” cła z kwietnia (np. UE – 20 proc.), oraz kraje z pogarszającym się klimatem negocjacyjnym, które muszą liczyć się z pełnym wachlarzem ceł. Ten model „różnicowanego nacisku” jest nie tylko narzędziem presji, ale także próbą maksymalizacji przewagi negocjacyjnej przez Trumpa przed szczytem kampanii wyborczej.

Po stronie europejskiej Komisja Europejska zaproponowała tymczasową umowę handlową, która zakładałaby utrzymanie 10-procentowego cła na większość eksportu, przy jednoczesnym kontynuowaniu rozmów sektorowych (m.in. w motoryzacji). Jednak według dyplomatów i urzędników państw członkowskich, taki kompromis nie spełnia oczekiwań wielu stolic — w tym Berlina, Paryża czy Madrytu. Co więcej, Trump miał zagrozić dodatkowym 17-procentowym cłem na europejską żywność, co dodatkowo zaostrzyło sytuację. Kanclerz Niemiec Friedrich Merz naciskał na szybkie zawarcie umowy i niższe cła dla głównych gałęzi niemieckiego eksportu. Z kolei państwa takie jak Francja, Hiszpania, Włochy i Dania opowiadają się za twardszym stanowiskiem Komisji i dążeniem do lepszej, bardziej zrównoważonej umowy z administracją Trumpa. Tymczasem Bruksela wstrzymuje się z uruchomieniem drugiej rundy środków odwetowych wobec amerykańskich ceł — o wartości 100 miliardów EUR — aby dać przestrzeń do kontynuowania negocjacji i nie stwarzać wrażenia, że UE chce eskalować spór handlowy z USA.

Warszawa z umiarkowanym niepokojem obserwuje przebieg negocjacji handlowych między UE a USA, podkreślając konieczność utrzymania silnych relacji transatlantyckich, ale również równowagi interesów w ramach UE. Polska opowiada się za wypracowaniem kompromisu, który pozwoli uniknąć eskalacji wojny celnej, szczególnie ze względu na silne powiązania handlowe z amerykańskimi partnerami w sektorach takich jak motoryzacja, AGD czy przemysł przetwórczy. Jednocześnie Warszawa jest świadoma, że ustępstwa wobec Waszyngtonu nie mogą oznaczać trwałej marginalizacji mniejszych gospodarek UE ani utrwalenia przewagi największych eksporterów, jak Niemcy. Dlatego Polska popiera bardziej wyważone porozumienie, które chroniłoby kluczowe sektory europejskiej gospodarki, ale też nie podważało wspólnotowego podejścia i zdolności UE do prowadzenia spójnej polityki handlowej. Po naszej stronie negocjacje prowadzi Ministerstwo Rozwoju i Technologii.

Co dalej? Ryzyko eskalacji i trudne wybory przed Europą. USA skutecznie wykorzystują obecne zawieszenie decyzji celnych jako narzędzie nacisku, operując dobrze znaną strategią „kija i marchewki”. W tym czasie UE pozostaje podzielona — zarówno co do priorytetów sektorowych, jak i skali ustępstw wobec Waszyngtonu. Komisja Europejska stara się z jednej strony zachować wizerunek konstruktywnego partnera, z drugiej zaś dyskretnie przygotowuje pakiet środków odwetowych na wypadek niepowodzenia rozmów. Decyzje po stronie amerykańskiej będą w dużej mierze podporządkowane kalendarzowi politycznemu — Donald Trump kalkuluje każdy ruch przez pryzmat kampanii do Senatu i mobilizacji elektoratu. Dla Europy oznacza to konieczność wyboru: albo zgodzi się na ograniczone, techniczne porozumienie, które odsunie cła w czasie, albo podejmie ryzyko otwartego konfliktu handlowego w imię obrony długofalowej równowagi w relacjach transatlantyckich. Nie można wykluczyć, że obecna presja to przede wszystkim element wewnętrznej strategii wyborczej Trumpa, który chce pokazać siłę wobec zagranicy. W takim układzie UE może zostać wciągnięta w rozgrywkę, której reguł nie kontroluje. Alternatywą pozostaje scenariusz tzw. „miękkiego lądowania” — tymczasowego porozumienia wzorowanego na brytyjskim modelu, które ograniczy eskalację, pozostawiając pole do dalszych negocjacji sektorowych.

 

Informacje i zastrzeżenia: Niniejszy materiał („Materiał”) ma charakter wyłącznie informacyjny oraz nie stanowi oferty w rozumieniu ustawy - Kodeks cywilny, ani rekomendacji do zawarcia transakcji kupna, sprzedaży lub innego rodzaju przeniesienia któregokolwiek instrumentu finansowego. Bank dołożył wszelkich racjonalnych i niezbędnych starań, aby informacje zamieszczone w Materiale były rzetelne oraz oparte na wiarygodnych źródłach. Informacje zawarte w Materiale nie mogą być traktowane jako propozycja nabycia którychkolwiek instrumentów finansowych, usługa doradztwa inwestycyjnego lub podatkowego ani jako forma świadczenia pomocy prawnej. Prognozy oraz dane zawarte w Materiale nie stanowią zapewnienia uzyskania określonych wyników jakichkolwiek transakcji finansowych ani przyszłych cen którychkolwiek instrumentów finansowych. Materiał nie stanowi badania inwestycyjnego ani publikacji handlowej w rozumieniu Rozporządzenia Delegowanego Komisji (UE) 2017/565 z dnia 25 kwietnia 2016 r. uzupełniającego dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/65/UE w odniesieniu do wymogów organizacyjnych i warunków prowadzenia działalności przez firmy inwestycyjne oraz pojęć zdefiniowanych na potrzeby tej dyrektywy. Bank i jego spółki (podmioty) zależne oraz pracownicy tych podmiotów mogą być zainteresowani zawarciem lub być stroną transakcji finansowych, w tym zawartych na instrumentach finansowych, których wynik jest uzależniony od czynników (danych i informacji) wymienionych w Materiałach.

Administratorem danych osobowych jest VeloBank S.A. z siedzibą w Warszawie (00-843) Rondo Ignacego Daszyńskiego 2 C (Bank). Dane kontaktowe Banku: VeloBank S.A., Rondo Ignacego Daszyńskiego 2 C, 00-843 Warszawa, telefon: 664 919 797, formularz: https://www.velobank.pl/kontakt/formularz-kontaktowy. Dane kontaktowe Inspektora Ochrony Danych: iod@velobank.pl. Bank przetwarza dane osobowe w odpowiedzi na zainteresowanie otrzymywaniem raportów analitycznych (art. 6 ust. 1 lit. a RODO - Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE). Masz prawo do żądania od Banku dostępu do swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, jak również prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania, a także prawo do przenoszenia danych. Masz prawo do wniesienia skargi do Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Podanie danych osobowych jest dobrowolne. W razie jakichkolwiek pytań lub sugestii skontaktuj się z nami.